niedziela, 5 czerwca 2022

Andrzej Blikle - Turkusowa administracja

 - Co Pan Profesor sądzi o okresowych ocenach pracowniczych?

Jestem im stanowczo przeciwny. Nie służą niczemu dobremu, natomiast budują atmosferę zagrożenia. Piszę o tym w III wydaniu mojej „Doktryny jakości” w rozdziale 9.3.3. „Rezygnacja z ocen rocznych”. Książkę w wersji PDF można bezpłatnie pobrać z mojej witryny:

https://moznainaczej.com.pl/ksiazka-i-artykuly/doktryna-jakosci

Polecam też książkę Samuela A. Culberta i Lawrenca Routa, „Skończ z okresową oceną pracowników”, której recenzję można przeczytać na mojej witrynie:

https://moznainaczej.com.pl/culbert-skoncz-z-okresowa-ocena

Autorzy piszą w niej m.in.: W praktyce roczne przeglądy są chorobą unicestwiającą długofalowe planowanie, niweczącą pracę zespołową, zachęcającą do rywalizacji i rozgrywek wewnętrznych, gnębiącą i niszczącą ludzi, doprowadzającą ich do rozpaczy, czyniącą ich niezdolnymi do pracy przez wiele tygodni po poznaniu uzyskanego przez nich wyniku.

W jaki sposób mentoring powinien być stosowany w administracji publicznej?

Dla mnie mentoring jest uniwersalnym paradygmatem zdobywania wiedzy i umiejętności w bezpośrednim i częstym kontakcie mentoranta (proponuję taki termin jak odpowiednik angielskiego mentee) z mentorem. Nie widzę powodu, dlaczego w administracji publicznej miałoby być inaczej.

Czy administracja publiczna może stać się organizacją turkusową?

Każda organizacja, w której ludzie wykonują pożyteczną pracę zespołową, a instytucje administracji publicznej takimi są, ma potencjał, by stać się organizacją turkusową. Ostatecznie jednak wszystko zależy od ludzi, od ich zrozumienia, czym jest turkus i od gotowości do jego wprowadzenia. Szczególną trudnością mogą być, rzecz jasna, przepisy, na które pracownicy administracji publicznej mają niewielki wpływ. Myślę jednak, że zawsze daje się znaleźć pewien obszar, w którym daje się kształtować turkusową cywilizację. Żaden przepis nie zabrania przecież życzliwej i empatycznej komunikacji. Nie zabrania też budowania zaufania i poczucia odpowiedzialności.

W tym miejscu warto pamiętać, że zjawisko organizacji „całkowicie turkusowej” nie istnieje. Cywilizacja turkusowa to stan ciągłej zmiany i doskonalenia. Istnieją też organizacje, które można uznać za turkusowe, mimo że w pewnych okolicznościach realizują zadania w trybie nakazowym. Ciekawym przykładom takich sytuacji poświęcone są książki Michaela Abrashowa „ItsYourShip”

https://moznainaczej.com.pl/abrashoff-its-your-ship

oraz Davida Marqueta „Zmień kurs

https://moznainaczej.com.pl/d-marquet-zmien-kurs

będące relacjami kapitanów okrętów bojowych amerykańskiej marynarki wojennej. W obu przypadkach turkusowość polega m.in. na tym, że marynarz zawsze może porozmawiać ze swoim dowódcą o wydanym rozkazie, choć oczywiście nie wtedy, gdy ma ten rozkaz wykonać. Na obu tych okrętach marynarze podejmują znacznie więcej decyzji niż przy tradycyjnym dowodzeniu.

Co bardziej niszczy naukę w Polsce, władza centralna czy wewnętrzna kultura organizacyjna?

Odnoszę wrażenie, że oba czynniki niszczą ją w porównywalnym stopniu. Władza niszczy naukę głównie przez dwa swoje działania:

·       alokowanie zbyt małych środków finansowych na badania naukowe i wynagrodzenia kadry akademickiej, a także na stypendia studenckie i doktoranckie,

·       narzucanie parametrycznych ocen pracy naukowej i dydaktycznej, co prowadzi do wypierania etosu naukowca i nauczyciela na rzecz pogoni za punktami, nazywaną też punktozą.

W ostatnim czasie niszczący naukę efekt punktozy został dodatkowo wzmocniony przez polityczne decyzje dotyczące rankingu czasopism i wydawnictw naukowych.

Z kolei kultura organizacyjna wielu uczelni i instytucji naukowych jest zbudowana na najgorszych wzorcach kultury korporacyjnej nierzadko opartych na braku poszanowania dla człowieka, braku zaufania, a także na przemocy i wyniszczającym współzawodnictwie. Te zjawiska w połączeniu z punktozą tworzą warunki pracy przekraczające swoją toksycznością nawet to, co obserwujemy w najbardziej agresywnych korporacjach. Były arcybiskup Canterbury mówi o nowym barbaryzmie na uniwersytetach. Pisze on, że systemy parametrycznej oceny są nosicielami rzeczywistej władzy: decydują o wartościach, tożsamościach i środkach do życia (Morrish Liz, Pressure Vessels:  The epidemic of poor mental health among higher education staff, HEPI Occasional Paper 20)

Więcej na temat toksycznych warunków pracy na uniwersytetach piszę w moim eseju „Utopijny uniwersytet dla realistów” opublikowanym w wydawnictwie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i dostępnym w Internecie pod adresem:

https://www.e-mentor.edu.pl/artykul/index/numer/89/id/1506

a także w rozdziale 8.8 „Akademia w oparach absurdu” w trzecim wydaniu mojej książki, o której była już mowa.

Na szczęście, w reakcji na ten stan rzeczy pojawiają się już inicjatywy zmierzające do jego zmiany. Jedną z nich, na forum międzynarodowym, jest DORA (The Declaration on Research Assessment), która stawia sobie za cel poprawienie sposobów oceny prac naukowych. Do dnia 12 marca 2021 r. podpisało ją 19.254 osób i organizacji ze 145 krajów. Więcej na ten temat można przeczytać na witrynie:

https://sfdora.org/

Z kolei na forum krajowym od ponad roku działa ogólnopolskie seminarium „Co się dzieje z uniwersytetem?" współprowadzone przez prof. Annę Gizę-Poleszczuk, prof. Jerzego Hausnera, dra Łukasza Stankiewicza i przeze mnie. Wstęp wolny, a informacje i relacje video na witrynie:

https://oees.pl/edu-lab/?doing_wp_cron=1653900301.6350760459899902343750

Jak prowadzi się badania naukowe w zakresie informatyki?

W obszarze nauki dzisiejsza informatyka dzieli się pomiędzy dwie dziedziny: nauki techniczne i nauki matematyczne. W tych też dziedzinach nadaje się stopnie naukowe doktora i doktora habilitowanego w zakresie informatyki.

Oba obszary oczywiście się przeplatają, przy czym w naukach technicznych główny nacisk kładzie się na tworzenie i badanie konkretnych systemów informatycznych, a w naukach matematycznych na tworzenie teorii matematycznych opisujących zjawiska i obiekty informatyczne.

W pierwszym obszarze są więc rozwijane i badane inżynieryjne metody tworzenia systemów informatycznych takich jak np. systemy operacyjne, kompilatory i interpretery języków programowania, mikroprogramy sterujące maszynami autonomicznymi, czy też bazy danych.

Z kolei w drugim, który od roku 1972 nosi nazwę matematycznych podstaw informatyki, powstało wiele teorii, na przykład dotyczących składni i semantyki języków programowania, dowodzenia poprawności programów, złożoności obliczeniowej algorytmów, czy też systemów współbieżnych. W tym miejscu warto zauważyć, że we wczesnym okresie rodzenia się informatyki jako nauki, w latach 1950 – 1970, wielu akademickich informatyków uważało, że świat informatyki nie poddaje się opisowi w języku matematyki. To przekonanie brało się z faktu, że znane wówczas teorie matematyczne, powstały w XIX i XX wieku z myślą o zastosowaniach najpierw głównie w astronomii, geodezji i fizyce, a później w naukach biologicznych i społecznych. By opisywać świat informatyki potrzeba było nowej matematyki, którą dziś określa się mianem matematyki dyskretnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz