wtorek, 14 czerwca 2022

Karina Pilarz – Uczenie się w przestrzeni metropolitalnej

 - Jak turysta uczy się przestrzeni metropolitalnej?

Chyba po prostu będąc w niej, poznając. Można oczywiście kupić mapę, przewodnik i za ich pomocą docierać do najbardziej popularnych miejsc. Ale w przestrzeni tej najlepiej się zanurzyć, chłonąć wszystkimi zmysłami, schodzić z utartych ścieżek i poznawać także te rejony, które nie są najpopularniejsze pod względem turystycznym. Myślę, że niezwykle ciekawe miejsca możemy znaleźć, gdy opuścimy centrum dostosowane właśnie pod turystów, a zaczniemy poznawać to, co lokalne, bliższe ludziom zamieszkującym daną metropolię. Małe kawiarnie, lokale gastronomiczne, galerie sztuki. Wtedy dopiero faktycznie poznajemy miasto, uczymy się go. Nie sposób w tym miejscu nie nawiązać do koncepcji city-based learning, która polega na traktowaniu wszystkich elementów miasta, wszystkiego co się w nim znajduje, jako środowiska uczenia się, które pobudza do aktywności poznawczej. Zarówno układ urbanistyczny, jak i architekturę postrzega się jako nośniki komunikatów, którymi miasto do nas przemawia, a my dzięki nim zwiększamy swoją wiedzę, poszerzamy horyzonty myślowe. Musimy zatem pozwolić się „porwać”, pozwolić miastu do nas przemówić i uznać wszystkie jego aspekty za istotne, interesujące, warte uwagi, dające nam określoną lekcję. Cóż zatem można powiedzieć – bądźmy otwarci na nowe, nieznane i uczmy się z tego jak najwięcej!

 

- Czy metropolie uczą się od siebie nawzajem?

Wcześniej była mowa o tym, jak wiele my możemy nauczyć się od miasta, od metropolii, ale oczywiście ważne jest także, by metropolie uczyły się od siebie nawzajem. Nic tak nie wzbogaca, jak pozytywne naśladownictwo, czerpanie wzorców z tych, którym coś udało się zrealizować w lepszy, efektywniejszy sposób. W związku z tym także badania komparatystyczne dotyczące różnych metropolii, ich zrównoważonego rozwoju i funkcjonowania, są niezwykle istotne i stanowić mogą rozwiązanie problemów ze sprostaniem wyzwaniom nowoczesnego świata. Badaniami w tym zakresie zajmuje się m.in. Instytut Metropolitalny, czyli think tank, którego działalność skupia się przede wszystkim na wyspecjalizowanym doradztwie eksperckim, opartym na licznych projektach i pracach badawczych w obszarze nauk społecznych i urbanistycznych, koncentrującym się na problemach największych miast i zespołów miejskich oraz wspieraniu organów administracji rządowej i samorządowej w tym zakresie. Miałam przyjemność uczestniczyć w różnego rodzaju wydarzeniach naukowych organizowanych przez Instytut, w tym także serii wykładów „Metropolie świata” oraz seminariów eksperckich, debat i spotkań z serii „MEGApolis”. Duże zaangażowanie, innowacyjne podejście, a także ukazanie sposobu zorganizowania i funkcjonowania innych światowych metropolii pozwala właśnie na „uczenie się” metropolii, w tym także od siebie nawzajem.

 

- Jakie badania nad metropoliami są lub byłyby przydatne?

Z pewnością wspomniane już badania komparatystyczne. Należy skupić się także na analizie norm prawnych i wypracowaniu takich regulacji, które przyczyniłyby się do rozwoju i usprawnienia funkcjonowania metropolii. Moim zdaniem należy też skupić się na takich aspektach jak m.in.:

rozwój społeczeństwa obywatelskiego (przez wzrost świadomości mieszkańców i zwiększenie zakresu partycypacji społecznej), 

aspekty estetyczne, przeciwdziałanie chaosowi przestrzennemu;

zrównoważony rozwój obszarów miejskich;

ekologia, ochrona środowiska,

usprawnienie transportu i komunikacji miejskiej.

W metropoliach należy też rozwijać ideę Smart Cities, czyli miasta inteligentnego, kreatywnego, innowacyjnego, dostosowanego do realiów współczesnego świata. W tym aspekcie ważne jest oczywiście stosowanie nowoczesnych technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych. Trzeba też przeprowadzać badania analityczne dotyczące m.in. gospodarki energetycznej, na których podstawie wprowadzane byłyby skuteczne mechanizmy, w tym także legislacyjne. Powinny one mieć na celu zapewnienie efektywności energetycznej, zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych oraz zwiększanie wykorzystania odnawialnych źródeł energii. Zmiany muszą być oczywiście wprowadzane na wielu płaszczyznach i obejmować szereg różnych aspektów funkcjonowania metropolii, stąd niewątpliwie badania powinny być prowadzone w sposób interdyscyplinarny, uwzględniając skomplikowany i złożony przedmiot badań, jaki jest właśnie metropolia. 

 

- Czy lepiej studiować w dużym, czy małym mieście?

To kwestia bardzo indywidualna. Na szczęście ludzie są różni, mają różne potrzeby i upodobania. Oczywiście duże miasta kojarzą się z lepszym poziomem uczelni wyższych i atrakcyjniejszą ofertą kierunków do wyboru oraz większymi szansami znalezienia później stażu czy zatrudnienia. Dają nam też duże możliwości w zakresie zawierania znajomości, dostępu do dóbr kultury oraz rozrywki i rozwijania naszych pasji. I chociaż małe miasta pod tymi względami z pewnością przegrywają, mają też niewątpliwie swoje zalety – niższe koszty utrzymania, większy spokój, bezpieczeństwo, mniej problemów związanych z hałasem i oczywiście zmorą wszystkich dojeżdżających na uczelnię lub do pracy, czyli korkami. Ponadto zazwyczaj zapewniają łatwiejszy dostęp do terenów zielonych i rekreacyjnych. Nie ma zatem moim zdaniem uniwersalnej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Dokonując wyboru miasta, w którym chcemy studiować, musimy przede wszystkim dokonać subiektywnej oceny tego, co jest dla nas w życiu ważne, na czym najbardziej nam zależy, a potem po prostu iść za głosem serca. Osobiście wiedziałam, że chcę studiować, a później pracować we Wrocławiu odkąd go pierwszy raz odwiedziłam z rodzicami, jeszcze jako mała dziewczynka. Po prostu poczułam, że to miasto mnie przyciąga, że to jest miejsce idealne dla mnie i właściwie już nigdy nie brałam pod uwagę innej możliwości. Na szczęście okazało się, że miałam rację i nigdy nie żałowałam podjętej decyzji.

 

- Dlaczego niektóre miasta są sławne i popularne, a inne nie?

Chyba znów trudno udzielić tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Niektóre miasta po prostu mają taką energię, przyciągają, działają na zmysły. Myślę, że sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku poznawania nowych smaków, zapachu ulubionych perfum, czy też zawierania znajomości – musi zaiskrzyć, musi być to „coś”. Z tym, że dla każdego z nas tą iskrą będzie coś innego. Zależy to od nas, naszej osobowości, potrzeb, aktualnej sytuacji życiowej. Są jednak pewne aspekty życia w mieście, które będą ważne, jeśli nie dla każdego, to przynajmniej dla większości z nas – bezpieczeństwo, dostęp do przystępnych cenowo mieszkań, wysoki poziom edukacji i szkolnictwa wyższego, duże możliwości zatrudnienia, sprawna infrastruktura i komunikacja miejska, dostęp do terenów zielonych, możliwość korzystania z dóbr kultury, zapewnienie dostępu dla osób ze szczególnymi potrzebami, czy też brak chaosu przestrzennego. Polecam zapoznać się z reportażami o polskiej przestrzeni „Wanna z kolumnadą” Filipa Springera, by uzmysłowić sobie skalę patologii dotyczących zagospodarowania przestrzeni i by zobaczyć, jak miasta zdecydowanie wyglądać nie powinny. Niestety, mimo ustawowej zasady ładu przestrzennego, który został przez prawodawcę przyjęty, obok zrównoważonego rozwoju, za podstawą wszystkich działań podejmowanych w zakresie planowania i zagospodarowania przestrzennego, wymagania w tym zakresie nie są realizowane w wystarczającym stopniu. Wciąż powstają różnego rodzaju koszmarki architektoniczne, a krajobraz zaśmiecają nieprzyzwoite ilości reklam, szyldów, neonów. Miasto pozbawione zieleni, zabetonowane, nie jest atrakcyjne. Dodając do tego jeszcze zjawisko „pastelozy” (F. Springer używa tego pojęcia przede wszystkim w odniesieniu do wielokolorowych, krzykliwych elewacji budynków, zwłaszcza z lat 90.), mamy receptę na miasto, w którym nikt żyć nie chce. Duże kontrowersje w tym zakresie budził chociażby rozebrany w ostatnim czasie budynek domu towarowego Solpol przy ulicy Świdnickiej we Wrocławiu. Wielokolorowy budynek o nieregularnej bryle, który można było albo kochać, albo nienawidzić. Zdaje się, że zdecydowanie przeważała ta druga opcja.

Wracając jednak do próby odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedne miasta są popularne, a inne nie, trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że różne walory będą dla ludzi ważne i będą brane pod uwagę, w zależności od tego, czy dokonujemy wyboru miasta, w którym planujemy żyć, a inne kiedy wybieramy destynację podróży. W tym drugim przypadku znaczenie może też mieć legenda, w jaką miasto obrosło, często wręcz filmowe wyobrażenia dotyczące atmosfery, energii, klimatu.

czwartek, 9 czerwca 2022

Dominika Cendrowicz – Uczenie się administracji w pomocy społecznej

- Kto tworzy system pomocy społecznej?

Aby udzielić pełnej odpowiedzi warto powiedzieć, że pomoc społeczna może być ujmowana wąsko i szeroko. W ujęciu wąskim odnosi się do przepisów ustawy z 12.03.2004 r. o pomocy społecznej[1] (tzw. pomoc społeczna sensu stricto). W ujęciu szerokim oznacza świadczenia socjalnego wsparcia, które znajdują się poza ustawą o pomocy społecznej, jak np. w ustawie z 21.06.2001 r. o dodatkach mieszkaniowych[2] czy ustawie z28.11.2003 r. o świadczeniach rodzinnych[3] (tzw. pomoc społeczna sensu largo). Koncentrując się jednak na wąskim ujęciu pomocy społecznej, należy zaznaczyć, że jest to instytucja polityki społecznej państwa, mająca na celu umożliwienie osobom i rodzinom przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych, których nie są one w stanie pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości[4]. Pomoc społeczna, regulowana przepisami ustawy o pomocy społecznej, działa w oparciu o zasadę pomocniczości. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 19.10.2018 r., I OSK 2806/18, wyjaśnił, że z tej zasady wynika nie tylko zachęta do pomocy, ale i dezaprobata dla pasywności i nadopiekuńczości państwa[5]. System pomocy społecznej tworzą organy administracji rządowej i samorządowej, które są odpowiedzialne za realizację zadań z jej zakresu. Wykonując zadania z zakresu pomocy społecznej, organy administracji publicznej współpracują, na zasadzie partnerstwa, z organizacjami społecznymi i pozarządowymi, Kościołem katolickim, innymi kościołami, związkami wyznaniowymi oraz osobami fizycznymi i prawnymi[6]. Współpraca administracji publicznej z podmiotami niepublicznymi w tym zakresie może przynosić wiele korzyści dla beneficjentów świadczeń. Po pierwsze dlatego, że w wielu przypadkach organizacje pozarządowe posiadają większą wiedzę na temat sposobów rozwiązywania problemów bądź sytuacji, których zaistnienie stanowi podstawę do udzielania świadczeń pomocy społecznej. Tak jest w przypadku problemu bezdomności, gdzie organizacje pozarządowe dysponują niejednokrotnie większą wiedzą na temat sposobów niesienia pomocy dla osób bezdomnych niż administracja publiczna. Po drugie, sprzyja ona wymianie wiedzy i informacji między administracją publiczną a podmiotami niepublicznymi, jak również powoduje integrację działań o charakterze pomocowym na rzecz rozwiązania konkretnego problemu, np. bezdomności, przemocy w rodzinie czy bezrobocia. W systemie pomocy społecznej dominującą rolę odgrywa gmina, będąca podstawową jednostką samorządu terytorialnego. Gmina posiada najliczniejsze obowiązki w pomocy społecznej, ponieważ znajduje się najbliżej społeczności lokalnych i ich potrzeb, co jest zgodne z zasadą pomocniczości. W ramach gminnej struktury organizacyjnej pomocy społecznej funkcjonują ośrodki pomocy społecznej. Stosunkowo od niedawna mogą w nich także działać centra usług społecznych. Równie istotna jest pozycja powiatów, jednak nie są one odpowiedzialne za udzielanie świadczeń w takim stopniu, jak gminy. Województwa samorządowe realizują natomiast głównie zadania o charakterze planistycznym i związane z kształceniem kadr pomocy społecznej. Odpowiedzialne są również za organizowanie i prowadzenie regionalnych jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, w tym mogą tworzyć regionalne domy pomocy społecznej.

 

- Jak jednostka odnajduje się w systemie pomocy społecznej?

To, w jaki sposób człowiek odnajduje się w systemie pomocy społecznej może być rozpatrywane z różnych punktów widzenia. Przykładowo, jednostka nie zawsze posiada należyte rozeznanie na temat jej praw i obowiązków w pomocy społecznej. Duże znaczenie w pomocy społecznej ma więc obowiązek informowania, o którym mowa w art. 9 ustawy Kodeks postępowania administracyjnego[7], przy czym nie może być on utożsamiany z obowiązkiem udzielania wiążących porad prawnych przez organy administracji pomocy społecznej. Obowiązek ten nabiera znaczenia w związku art. 109 ustawy o pomocy społecznej, zgodnie z którym osoby i rodziny korzystające ze świadczeń są zobligowane do niezwłocznego poinformowania organu, który przyznał świadczenie, o każdej zmianie w ich sytuacji osobistej, dochodowej i majątkowej, która może mieć wpływ na prawo do świadczeń. Jest to kluczowa regulacja przeciwdziałająca nienależnemu pobieraniu świadczeń. Wpływ na to, w jaki sposób jednostka odnajduje się w systemie pomocy społecznej ma także m.in. umiejętność posługiwania się przez nią narzędziami informatycznymi, które umożliwiają korzystanie z usług e-administracji. Epidemia koronawirusa i związany z nią kontekst prawny i społeczny również wpłynęły na to, jak jednostka odnajduje się w systemie pomocy społecznej.

 

- Przed jakimi wyzwaniami staje obecnie instytucja pomocy społecznej?

Pomoc społeczna staje obecnie przed licznymi wyzwaniami, które powodują, że konieczne jest poszukiwanie nowych sposobów realizacji zadań publicznych z jej zakresu. W tym względzie należy zwrócić uwagę na wybuch epidemii COVID-19. Zwłaszcza w początkowej fazie epidemii priorytetem stało się zapewnienie ciągłości udzielania świadczeń przy równoczesnym ograniczaniu transmisji koronawirusa wśród beneficjentów świadczeń i pracowników jednostek organizacyjnych pomocy społecznej. Szczególnie dramatycznie epidemia odcisnęła swoje piętno na mieszkańcach domów pomocy społecznej i na osobach bezdomnych. Następnym wyzwaniem dla instytucji pomocy społecznej jest sytuacja związana z wybuchem wojny w Ukrainie. W jej wyniku tysiące obywateli Ukrainy opuściło swój kraj i udało się w kierunku terytorium Polski w poszukiwaniu schronienia. Wymusiło to na ustawodawcy przyjęcie rozwiązań prawnych zapewniających nie tylko legalność ich pobytu na terytorium Polski, ale i możliwość przyznawania im świadczeń z zakresu pomocy społecznej. Warto więc wskazać, że obywatelom Ukrainy zgodnie z ustawą z 12.03.2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa[8]mogą być przyznawane świadczenia pieniężne i niepieniężne na zasadach i w trybie ustawy o pomocy społecznej.

 

- Jak wygląda szkolenie pracowników socjalnych?

Zadania pomocy społecznej powinny być wykonywane przez wykwalifikowane kadry. Pracownikami socjalnymi mogą być osoby spełniające warunki określone ustawą o pomocy społecznej, do których należy posiadanie stosownego wykształcenia. Celem podnoszenia kwalifikacji zawodowych pracownicy socjalni, którzy spełniają kryteria określone rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 17.04.2012 r. w sprawie specjalizacji w zawodzie pracownik socjalny[9], mogą uczestniczyć w szkoleniach I i II stopnia specjalizacji w zawodzie pracownik socjalny. Do szkoleń, w których uczestniczą pracownicy socjalni należą również szkolenia dotyczące przykładowo przeciwdziałania „wypaleniu” zawodowemu czy prowadzenia pracy socjalnej. Ponadto do podstawowych uprawnień pracowników socjalnych zatrudnionych w ośrodkach pomocy społecznej, centrum usług społecznych lub w powiatowym centrum pomocy rodzinie należy udział w szkoleniach podnoszących poziom bezpieczeństwa osobistego podczas wykonywania czynności zawodowych, które są przeprowadzane przez pracodawcę co najmniej raz na 2 lata.

 

- Jak uczyć opinię publiczną na temat pomocy społecznej?

Przede wszystkim należy uwrażliwiać na specyfikę i charakter działań instytucji pomocy społecznej, a także na wykluczenie społeczne, któremu często są poddani beneficjenci świadczeń. Można spotkać wiele krzywdzących stereotypów na temat pracy pracowników socjalnych i osób korzystających ze świadczeń pomocy społecznej. Ważne więc z jednej strony jest budowanie zaufania do instytucji pomocy społecznej, a z drugiej niezbędne jest przeciwdziałanie powstawaniu negatywnych stereotypów na temat beneficjentów świadczeń, którymi są nie tylko osoby posiadające niski status materialny z powodu braku aktywności zawodowej, ale także osoby starsze czy z niepełnosprawnościami. Taki stereotypowy obraz beneficjenta świadczeń może wpływać krzywdząco na społeczne funkcjonowanie jednostki. Należy więc uwrażliwiać na sytuację osób, które są beneficjentami świadczeń, oraz przybliżać zadania pomocy społecznej, jak również wskazywać na jej przejściowy charakter i to, że zakłada ona wykształcenie odpowiednich postaw u osób z niej korzystających w celu pokonania życiowych trudności. Pozwoli to dostrzec zasadność podejmowanych w jej ramach działań, a także zwrócić uwagę, że nie jest celem pomocy społecznej uzależnianie beneficjentów od jej świadczeń, ale ich aktywizacja. Pomoc społeczna nie powinna uzależniać od korzystania ze świadczeń, a często wskazuje się, że środki na jej świadczenia są wydatkowane nieefektywnie. Znaczenie świadczeń dla ich beneficjentów jest duże, a to może powodować rozbieżności między oczekiwaniami jednostki co do zakresu i form pomocy społecznej, a jej realnymi możliwościami.



[1]Ustawa z 12.03.2004 r. o pomocy społecznej (Dz. U. z 2021 r. poz. 2268 ze zm.). Dalej: ustawa o pomocy społecznej.

[2] Ustawa z 21.06.2001 r. o dodatkach mieszkaniowych (Dz. U. z 2021 r. poz. 2021).

[3] Ustawa z 28.11.2003 r. o świadczeniach rodzinnych (Dz. U. z 2022 r. poz. 615).

[4] Zob. art. 2 ust. 1ustawy o pomocy społecznej.

[5] Wyrok NSA z 19.10.2018 r., I OSK 2806/18, LEX nr 2604180.

[6] Zob. art. 2 ust. 2 ustawy o pomocy społecznej.

[7] Ustawa z 14.06.1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. z 2021 r. poz. 735).

[8] Ustawa z 12.03.2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (Dz. U. poz. 583 ze zm.).

[9] Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 17.04.2012 r. w sprawie specjalizacji w zawodzie pracownik socjalny (Dz. U. poz. 486).

niedziela, 5 czerwca 2022

Andrzej Blikle - Turkusowa administracja

 - Co Pan Profesor sądzi o okresowych ocenach pracowniczych?

Jestem im stanowczo przeciwny. Nie służą niczemu dobremu, natomiast budują atmosferę zagrożenia. Piszę o tym w III wydaniu mojej „Doktryny jakości” w rozdziale 9.3.3. „Rezygnacja z ocen rocznych”. Książkę w wersji PDF można bezpłatnie pobrać z mojej witryny:

https://moznainaczej.com.pl/ksiazka-i-artykuly/doktryna-jakosci

Polecam też książkę Samuela A. Culberta i Lawrenca Routa, „Skończ z okresową oceną pracowników”, której recenzję można przeczytać na mojej witrynie:

https://moznainaczej.com.pl/culbert-skoncz-z-okresowa-ocena

Autorzy piszą w niej m.in.: W praktyce roczne przeglądy są chorobą unicestwiającą długofalowe planowanie, niweczącą pracę zespołową, zachęcającą do rywalizacji i rozgrywek wewnętrznych, gnębiącą i niszczącą ludzi, doprowadzającą ich do rozpaczy, czyniącą ich niezdolnymi do pracy przez wiele tygodni po poznaniu uzyskanego przez nich wyniku.

W jaki sposób mentoring powinien być stosowany w administracji publicznej?

Dla mnie mentoring jest uniwersalnym paradygmatem zdobywania wiedzy i umiejętności w bezpośrednim i częstym kontakcie mentoranta (proponuję taki termin jak odpowiednik angielskiego mentee) z mentorem. Nie widzę powodu, dlaczego w administracji publicznej miałoby być inaczej.

Czy administracja publiczna może stać się organizacją turkusową?

Każda organizacja, w której ludzie wykonują pożyteczną pracę zespołową, a instytucje administracji publicznej takimi są, ma potencjał, by stać się organizacją turkusową. Ostatecznie jednak wszystko zależy od ludzi, od ich zrozumienia, czym jest turkus i od gotowości do jego wprowadzenia. Szczególną trudnością mogą być, rzecz jasna, przepisy, na które pracownicy administracji publicznej mają niewielki wpływ. Myślę jednak, że zawsze daje się znaleźć pewien obszar, w którym daje się kształtować turkusową cywilizację. Żaden przepis nie zabrania przecież życzliwej i empatycznej komunikacji. Nie zabrania też budowania zaufania i poczucia odpowiedzialności.

W tym miejscu warto pamiętać, że zjawisko organizacji „całkowicie turkusowej” nie istnieje. Cywilizacja turkusowa to stan ciągłej zmiany i doskonalenia. Istnieją też organizacje, które można uznać za turkusowe, mimo że w pewnych okolicznościach realizują zadania w trybie nakazowym. Ciekawym przykładom takich sytuacji poświęcone są książki Michaela Abrashowa „ItsYourShip”

https://moznainaczej.com.pl/abrashoff-its-your-ship

oraz Davida Marqueta „Zmień kurs

https://moznainaczej.com.pl/d-marquet-zmien-kurs

będące relacjami kapitanów okrętów bojowych amerykańskiej marynarki wojennej. W obu przypadkach turkusowość polega m.in. na tym, że marynarz zawsze może porozmawiać ze swoim dowódcą o wydanym rozkazie, choć oczywiście nie wtedy, gdy ma ten rozkaz wykonać. Na obu tych okrętach marynarze podejmują znacznie więcej decyzji niż przy tradycyjnym dowodzeniu.

Co bardziej niszczy naukę w Polsce, władza centralna czy wewnętrzna kultura organizacyjna?

Odnoszę wrażenie, że oba czynniki niszczą ją w porównywalnym stopniu. Władza niszczy naukę głównie przez dwa swoje działania:

·       alokowanie zbyt małych środków finansowych na badania naukowe i wynagrodzenia kadry akademickiej, a także na stypendia studenckie i doktoranckie,

·       narzucanie parametrycznych ocen pracy naukowej i dydaktycznej, co prowadzi do wypierania etosu naukowca i nauczyciela na rzecz pogoni za punktami, nazywaną też punktozą.

W ostatnim czasie niszczący naukę efekt punktozy został dodatkowo wzmocniony przez polityczne decyzje dotyczące rankingu czasopism i wydawnictw naukowych.

Z kolei kultura organizacyjna wielu uczelni i instytucji naukowych jest zbudowana na najgorszych wzorcach kultury korporacyjnej nierzadko opartych na braku poszanowania dla człowieka, braku zaufania, a także na przemocy i wyniszczającym współzawodnictwie. Te zjawiska w połączeniu z punktozą tworzą warunki pracy przekraczające swoją toksycznością nawet to, co obserwujemy w najbardziej agresywnych korporacjach. Były arcybiskup Canterbury mówi o nowym barbaryzmie na uniwersytetach. Pisze on, że systemy parametrycznej oceny są nosicielami rzeczywistej władzy: decydują o wartościach, tożsamościach i środkach do życia (Morrish Liz, Pressure Vessels:  The epidemic of poor mental health among higher education staff, HEPI Occasional Paper 20)

Więcej na temat toksycznych warunków pracy na uniwersytetach piszę w moim eseju „Utopijny uniwersytet dla realistów” opublikowanym w wydawnictwie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i dostępnym w Internecie pod adresem:

https://www.e-mentor.edu.pl/artykul/index/numer/89/id/1506

a także w rozdziale 8.8 „Akademia w oparach absurdu” w trzecim wydaniu mojej książki, o której była już mowa.

Na szczęście, w reakcji na ten stan rzeczy pojawiają się już inicjatywy zmierzające do jego zmiany. Jedną z nich, na forum międzynarodowym, jest DORA (The Declaration on Research Assessment), która stawia sobie za cel poprawienie sposobów oceny prac naukowych. Do dnia 12 marca 2021 r. podpisało ją 19.254 osób i organizacji ze 145 krajów. Więcej na ten temat można przeczytać na witrynie:

https://sfdora.org/

Z kolei na forum krajowym od ponad roku działa ogólnopolskie seminarium „Co się dzieje z uniwersytetem?" współprowadzone przez prof. Annę Gizę-Poleszczuk, prof. Jerzego Hausnera, dra Łukasza Stankiewicza i przeze mnie. Wstęp wolny, a informacje i relacje video na witrynie:

https://oees.pl/edu-lab/?doing_wp_cron=1653900301.6350760459899902343750

Jak prowadzi się badania naukowe w zakresie informatyki?

W obszarze nauki dzisiejsza informatyka dzieli się pomiędzy dwie dziedziny: nauki techniczne i nauki matematyczne. W tych też dziedzinach nadaje się stopnie naukowe doktora i doktora habilitowanego w zakresie informatyki.

Oba obszary oczywiście się przeplatają, przy czym w naukach technicznych główny nacisk kładzie się na tworzenie i badanie konkretnych systemów informatycznych, a w naukach matematycznych na tworzenie teorii matematycznych opisujących zjawiska i obiekty informatyczne.

W pierwszym obszarze są więc rozwijane i badane inżynieryjne metody tworzenia systemów informatycznych takich jak np. systemy operacyjne, kompilatory i interpretery języków programowania, mikroprogramy sterujące maszynami autonomicznymi, czy też bazy danych.

Z kolei w drugim, który od roku 1972 nosi nazwę matematycznych podstaw informatyki, powstało wiele teorii, na przykład dotyczących składni i semantyki języków programowania, dowodzenia poprawności programów, złożoności obliczeniowej algorytmów, czy też systemów współbieżnych. W tym miejscu warto zauważyć, że we wczesnym okresie rodzenia się informatyki jako nauki, w latach 1950 – 1970, wielu akademickich informatyków uważało, że świat informatyki nie poddaje się opisowi w języku matematyki. To przekonanie brało się z faktu, że znane wówczas teorie matematyczne, powstały w XIX i XX wieku z myślą o zastosowaniach najpierw głównie w astronomii, geodezji i fizyce, a później w naukach biologicznych i społecznych. By opisywać świat informatyki potrzeba było nowej matematyki, którą dziś określa się mianem matematyki dyskretnej.